Święta, święta… i po. A teraz końcówka roku. Czas podsumowań i postanowień noworocznych. Zapraszam na felieton.
Czytaj pozostałe felietony
Obserwuj nas także tutaj:
Mamy gdzieś w głowie, że nowy rok, nowy ja. Coś się kończy, coś się zaczyna. Potrzebujemy odcięcia i świeżego startu. A do tego startu potrzebujemy się z czymś zsynchronizować.
Nie zaczniemy przecież diety od środy, tylko od poniedziałku. Nie pójdziemy na siłownię przed świętami, bo będzie serniczek, więc bez sensu.
Potrzebujemy sygnału startowego. Jak na bieżni, żebyśmy wiedzieli, kiedy zacząć biec. I to dobra analogia, bo kondycję też mamy różną i nie wszyscy dobiegniemy do mety.
I teraz jesteśmy właśnie w tym momencie. Prywatnie i jako mieszkańcy.
Kończymy ważne sprawy na ten rok. Robimy ostatnie zakupy na ostatnią w 2024 roku noc, żeby poczuć, że chociaż kończymy ten czas z przytupem. Bierzemy rozpęd, żeby wejść z nim w kolejny rok.
Przedsiębiorcy wystawiają ostatnie faktury i liczą, ile będą musieli oddać państwu po sylwestrze.
Radni miejscy zaplanowali już inwestycje na przyszły rok. Będzie się działo sporo, a patrząc po liście inwestycji… będę też miał konkurencję w ładnych zdjęciach, bo pojawi się nowy aparat na usługach urzędu miasta.
Są więc postanowienia jakieś. Takie miejskie przynajmniej. O personalnych z tamtych stron jeszcze nie słyszałem – a mogą być ciekawe.
Nie wiem jak wy, ale ja w postanowieniach noworocznych jestem słaby. Nawet nie chodzi o dotrzymywanie ich, ale o samo wymyślanie. Może nie wierzę że ich dotrzymam i poddaję się zanim wystartuję.
Jeśli chodzi o mijający tydzień, wszystko płynęło pod znakiem świąt. Wiadomo, taki czas. Niewiele się działo pod kątem wydarzeń miejskich, jeśli odejmiemy szopki i pasterki. Wszystko się wyciszyło.
Mam nadzieję, że udało wam się znaleźć ducha świąt i spędziliście ten czas z ludźmi, z którymi chcieliście. W atmosferze, w jakiej chcieliście (i mam nadzieję, że była świąteczna). No i że prezenty wam się podobają – ale też pamiętajcie, że nie do końca o te prezenty chodzi w tym wszystkim, tylko o ludzi. O tych, z którymi mogliście się spotkać i spędzić czas. Nigdy nie wiadomo, kto za rok usiądzie z wami do wigilijnego stołu.
Na dziś to chyba tyle ode mnie. Życzę wam w nowym roku sukcesów. Żebyście dotrzymali swoich noworocznych postanowień! Czasem małego potknięcia dla zachowania zdrowej równowagi i rozsądku… ale z ogólnym bilansem na plus. Niech nam się wiedzie wszystkim, rozwijajmy się razem z naszą Zduńską Wolą.
Życzę wam też trochę pokory, z której być może urodzi się jakiś optymizm na przyszłość (taką ja mam nadzieję przynajmniej). Nie zapominajmy, że wokół nas są ludzie, z którymi możemy żyć dobrze, jeśli dobrze się dogadamy. A dogadać się czasem jest łatwiej, niż nam się wydaje.
To życzenia nie tylko dla czytelników, ale też do naszych lokalnych polityków, których zacząłem obserwować uważniej w tym roku. Czasem nie musimy mieć racji – jesteśmy tylko ludźmi i przychodzi czas, że trzeba to zaakceptować. Każdy z nas może być czasem słaby. Ważne, żebyśmy wkoło mieli ludzi, którzy będą nas w tych chwilach wspierać.
I tych ludzi też wam i sobie życzę w nowym roku!
Do zobaczenia za tydzień!
Redakcja przypomina: opublikowane teksty prezentują wyłącznie poglądy ich Autorek i Autorów, nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Tak samo jak opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.