Eko. Ekologia, ekonomia. Miasto musi być eko. Mieszkańcy muszą być eko. Wszyscy musimy. Ale kto będzie? I po co?
Czytaj pozostałe felietony
Obserwuj nas także tutaj:
Zduńska Wola szykuje się do zmian klimatu. Zduńska Wola wprowadza uchwałę krajobrazową. Straż Miejska w Zduńskiej Woli ma nowy samochód, określany jako eko-patrol. Segregacja śmieci wchodzi na kolejny poziom.
Wszystko idzie w tym kierunku. W kierunku proekologicznym. Staramy się szukać rozwiązań przyjaznych dla środowiska, często rezygnując z jakichś aspektów wygody.
Miasto oddaje swoje części pod zieleń miejską, próbując walczyć z betonozą, którą samo wywołało lata wcześniej. Poszukiwane są rozwiązania, które mogą schłodzić ulice w coraz cieplejsze pory roku.
Powstające parki kieszonkowe mają teoretycznie za zadanie właśnie obniżać temperaturę, wyłapywać deszczówkę i być oazą dla owadów, które są potrzebne w każdym ekosystemie.
Mieszkańcy z kolei mają docelowo przesiadać się do komunikacji zbiorowej, segregować odpowiednio śmieci i nauczyć się odpowiednio ogrzewać domy. A domy też mają być cieplejsze, jak takie duże termosy.
Gdzieś w tym wszystkim jest sens, ale logikę zostawiliśmy w tyle. Próbujemy wymagać od siebie sztuczek, których nigdy nikt nas nie nauczył – dodatkowo wmawiając, że “przecież to oczywiste”.
W całym ekologicznym szaleństwie zapominamy, że nie jest ono ekonomiczne. To znaczy jest, z punktu widzenia społeczeństwa. Z punktu widzenia jednostki już nie do końca.
Na ekologii tracimy czas i tracimy pieniądze. Pod hasłem “dla dobra ogółu” czy jeszcze lepiej “dla dobra naszych dzieci” czy “dla przyszłych pokoleń” przepychamy rzeczy, które nam nic nie dają teraz.
Mieszkańcy wydają dziesiątki czy setki tysięcy złotych docieplając swoje domy. Zawrotne kwoty, które często nie zwrócą się nawet mimo dofinansowań.
Tak, wiem, mówi się że fizyki się nie oszuka. Że wyliczenia w tych wszystkich audytach, jeśli zrobione są rzetelnie, pokrywają się z realiami.
Ale sporo jest domów, które są blisko wytycznych programów z dofinansowaniami. Które trzeba dokręcić nieludzkimi sposobami, żeby te normy spełniały. Obniżyć zapotrzebowanie na energię o parę procent.
A koszty remontów są zbliżone do tych, które trzeba ponieść żeby obniżyć zapotrzebowanie starych budynków.
Gdzie jest sens?
Można szukać go w ogólnej poprawie stanu środowiska. W trosce o przyszłość. W trosce o poprawę stanu zdrowia. Swojego czy dzieci czy kogokolwiek.
Tylko że brakuje w tym wszystkim jakiejś konsekwencji. I to trochę jak z tymi autami elektrycznymi, których ślad węglowy jest większy niż tradycyjnych samochodów.
Kiedy patrzymy na tych, którzy najgłośniej krzyczą (u nas w mieście też tacy są) odnośnie ochrony środowiska, to słyszymy wspaniałe słowa dotyczące natury, czystego powietrza, zdrowia i społecznego dobrostanu. A potem, po wszystkim, jeśli zatrzymamy się na chwilę, zobaczymy jak wyciąga papierosy z kieszeni i po skończonej fajce wsiada do niemałego i na pewno nieelektrycznego samochodu, żeby wrócić do domu oddalonego dziesięć minut spacerkiem.
Tej konsekwencji nam brakuje. Próbujemy korygować świat dookoła, a potem wracamy do rzeczywistości i nie zmieniamy w niej nic. Nasza mądrość kończy się tam, gdzie kończy się strefa komfortu. Bo przecież bilans jest na plus, namówiliśmy pięć osób do jazdy rowerem do pracy zamiast samochodem. Więc my możemy SUVem śmigać ile nam się żywnie podoba. No i koniecznie na codzienne małe zakupy, najlepiej pod samo wejście marketu. Co z tego, że mamy pięć minut piechotą a autem jeździmy wyłącznie po mieście? Nie po to kupiliśmy takie auto, żeby nim nie jeździć.
Ale to inni są winni. To ci, którzy palą czym popadnie. To ci, którzy radzą sobie jak mogą, bo nie ma im kto pomóc.
Lubimy zrzucać winę na innych, wyszukiwać większe winy u obcych. Bo wtedy może nikt nie zauważy, że sami mamy sadzę na rękach.
Ekologia w mieście jest kwestią, z którą nie można sobie poradzić z dnia na dzień. To nie jest systemowe rozwiązanie, które można wprowadzić. To problem społeczny. To coś, z czym być może poradzą sobie kolejne pokolenia. My nie mamy szans, bo brakuje nam “wdrukowania” pewnych schematów w głowy.
Ale wiecie co?
Ktoś musi zacząć.
Ktoś musi popchnąć pierwszą kostkę domina. Ktoś musi stanąć w poprzek i powiedzieć “od teraz robimy lepiej”. Ktoś, o kim potem będą pisać jakieś mądre książki historyczne. I choćby to było zdanie na jednej z setek stron książki, to ten ktoś będzie tą jedną osobą. Właściwą, we właściwym miejscu i o odpowiedniej porze.
I to wcale nie musi być ktoś u władzy. Rewolucje często zaczynają się od zwykłych ludzi, którzy po prostu mieli dość.
Kto będzie tym kimś w Zduńskiej Woli? Nie wiem. Może ja. Może Ty. A może mój czy Twój sąsiad. A może ktoś zupełnie inny. I może nigdy się nie dowiemy.
Aż nagle obudzimy się w Zduńskiej Woli pełnej zieleni, gdzie smog zimą jest tylko anegdotką opowiadaną przy spotkaniach z rodziną i znajomymi. Gdzie wszyscy korzystają z darmowej komunikacji miejskiej, bo to po prostu się opłaca. Gdzie z aut korzysta się tylko przy dalszych wyjazdach za miasto. Gdzie ulice w mieście są czyste i prawie puste. Gdzie nad głównymi ulicami rozrastają się piękne drzewa a tam gdzie nie dało się posadzić drzew, rosną rośliny zacieniające drogi w formie zielonych tuneli. Gdzie latem przy wielkich upałach opłaca się wyjść na spacer, bo jest chłodniej.
I nawet nie zorientujemy się, kiedy się to stało.
Nie obudzimy się w takim mieście jutro. Ale jeśli się postaramy i skupimy się na swoich działaniach i na tym, co możemy wypracować wspólnie… wtedy jest szansa że dożyjemy takiego poranka.
I kiedy pytałem “po co” na początku tego tekstu, to właśnie znalazłem swoją odpowiedź. “Bo chcę zobaczyć, jak to działa”. Chcę zobaczyć Zduńską Wolę, która mnie zachwyci. I chcę mieć w tym swój udział.
I życzę Wam też, przy tej niedzieli, żebyście znaleźli swój powód do tych zmian. Niekoniecznie musicie robić termos ze swojego domu. Nie musicie wydawać tysięcy monet. Po prostu znajdźcie swój sposób na to, żeby wizję lepszego jutra wtłoczyć w rzeczywistość. Jeśli każdy zrobi coś dla tej wizji, to ten poranek w zielonym mieście zdarzy się szybciej niż myślimy.
A tymczasem trzymajcie się ciepło, zajrzyjcie dziś lub jutro na kanał na YouTube – będzie dłuższy film, ale myślę że wart uwagi. Widzimy się za tydzień!
Redakcja przypomina: opublikowane teksty prezentują wyłącznie poglądy ich Autorek i Autorów, nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Tak samo jak opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.