Tragedia poruszyła całe miasto, Zduńskowolanie ruszyli w marszu milczenia. Jak jeszcze radzić sobie ze złością i lękiem?
Tragedia, która wydarzyła się 7 maja w jednym z mieszkań przy Placu Wolności, na długo zapadnie w pamięci mieszkańców. Sześcioletni Maksymilian zginął w wyniku brutalnego pobicia. Do dziś nie sposób zrozumieć, jak mogło dojść do takiego aktu przemocy wobec dziecka. Partner matki chłopca usłyszał zarzut zabójstwa, a sama kobieta – nieudzielenia pomocy. Dramat, który rozegrał się tuż obok nas, obnażył nie tylko bezradność wobec zła, ale też głęboko wstrząsnął mieszkańcami. W naturalny sposób pojawiły się emocje: żal, złość, lęk, poczucie winy i pytanie – co teraz?
W takich chwilach szczególnie ważne jest, by nie tłumić tych uczuć, ale też nie pozwolić, by przerodziły się w spiralę hejtu i nienawiści. Emocje są ludzkie i naturalne — ale to, co z nimi zrobimy, zależy już od nas. Zamiast wyładowywać gniew w internecie czy na przypadkowych osobach, warto przekuć go w działanie, które niesie zmianę. Tak właśnie zrobili mieszkańcy Zduńskiej Woli, organizując dzisiaj milczący marsz „Stop przemocy”. Wspólne milczenie stało się krzykiem sprzeciwu wobec brutalności, ale też aktem solidarności z niewinnymi.
W obliczu tak wielkiego emocjonalnego napięcia warto najpierw dać sobie prawo do odczuwania – do łez, do gniewu, do milczenia. Jak trafnie ujął to psycholog Carl Rogers: „Nie chodzi o to, żeby pozbyć się uczucia z naszej głowy lub ukryć je, lecz o doświadczanie go z akceptacją”. Warto rozmawiać – nie tylko z bliskimi, ale także z psychologiem czy terapeutą. Taka rozmowa potrafi ukierunkować emocje i pomóc znaleźć narzędzia, by zapanować nad poczuciem bezradności.
Złość, choć bolesna, może stać się siłą napędową. Jeśli przekujemy ją w coś dobrego — zaangażujemy się w pomoc innym, zaczniemy działać lokalnie, wesprzemy fundację czy weźmiemy udział w kampanii społecznej — powstaje coś wartościowego. Nawet najmniejszy gest ma wtedy znaczenie. Równie ważny jest powrót do codziennych obowiązków — pracy, szkoły, prostych domowych rytuałów. Rutyna porządkuje myśli i daje psychice odpoczynek. Jednak warto robić to uważnie, nie spychając w głąb przeżyć, które domagają się przepracowania.
Musimy też pamiętać, że nie ma przyzwolenia na dokonywanie emocjonalnych linczów. Hejt, oskarżenia i agresja słowna, zwłaszcza w internecie, nie niosą ze sobą nic dobrego. Wręcz przeciwnie, mogą krzywdzić niewinne osoby i tylko pogłębiać cierpienie. Jeśli nie możesz pomóc, po prostu nie dokładaj cierpienia.
Trafiłem na odpowiedni, w mojej opinii, cytat: „To, jak reagujemy na traumę, może zdefiniować nasze życie na dekady. Ale mamy wybór — możemy pozostać więźniami przeszłości albo nauczyć się na niej budować coś nowego” (Bessel van der Kolk, „Strach ucieleśniony. Mózg, umysł i ciało w terapii traumy”). To przesłanie daje nadzieję, nawet w najciemniejszych chwilach. Możemy zdecydować, czy chcemy pozostać w miejscu i pozwolić, żeby negatywne emocje nas paraliżowały… Możemy też wykorzystać ten moment zrywu i zrobić coś dobrego. Wybór należy do nas.
Mieszkańcy Zduńskiej Woli już nie raz pokazali, że potrafią być silni i wrażliwi. Dziś, być może bardziej niż kiedykolwiek, warto być dla siebie nawzajem. Życzliwym, uważnym i obecnym i silnym – w taki sposób, aby stanowić oparcie w ciężkich chwilach. Niektórych ran czas nie uleczy, ale takie wsparcie może stać się bandażem, dzięki któremu będzie można ruszyć dalej.
Tego Wam i sobie teraz życzę.
fot. Marcin Kowalski

















