blog-okna-pomiar.jpg
Montaż kluczem sukcesu

Zdecydowana większość z nas kupuje okna razem z usługą montażu. Pozwala to zaoszczędzić w cenie okien (kupujemy wtedy usługę, a nie produkt), podatek wówczas wynosi 8% zamiast 23. Oszczędza nam to także mnóstwo nerwów… z reguły.

W przypadku firm, które nie planują długo zostać na rynku, monterzy to głównie ludzie z łapanki. Dlatego warto, a wręcz trzeba, pytać o to, kto będzie nasze okna dla nas montował. Jeśli robią to od wielu lat, mogą poszczycić się szkoleniami albo jakimiś certyfikatami. Wierzcie mi lub nie, ale są takie i wiem, że w Zduńskiej Woli są monterzy nawet z certyfikatami międzynarodowymi.

Montaż to połowa sukcesu. Nawet najsłabsze okna zamontowane prawidłowo i zgodnie ze sztuką wytrzymają więcej, niż najlepsze okna zamontowane po łebkach.

Standardem jest (i tego powinniśmy wymagać jako minimum) montaż na kotwy. Utrzymują one okno w miejscu, natomiast piana montażowa wypełnia jedynie dziury między murem a oknem. Pamiętajcie, to nie piana trzyma okno w murze! Warto tylko zapoznać się z wytycznymi producenta odnośnie ilości kotew i ich rozstawu (im więcej i gęściej tym teoretycznie lepiej, bo okno będzie stabilniejsze, ale znajmy też umiar). Trzeba też dopilnować, by piana montażowa uzupełniła szczelnie każdy otwór.

Jako “ciepłe” czy “szczelne” montaże możemy wykupić sobie dodatkowe folie czy taśmy izolacyjne, które przedłużają życie piany montażowej, dzięki czemu nie powstają nam po kilku latach mostki termiczne. Niektórzy producenci wręcz zalecają montaż tych folii. O ile mi jednak wiadomo, nie ma na razie przepisów, które tego wymagają.

Jak naszykować się do pomiaru okien?

Przede wszystkim, okna powinny być dopasowane do muru, a nie mur do okien. Dlatego po zaakceptowaniu wstępnej wyceny, umówmy się na pomiar na budowie i później poprośmy o przeliczenie tej oferty zgodnie z tymi wymiarami.

Nie róbmy kastingu na budowie (to wręcz upokarzające, nie liczmy potem na sensowne traktowanie). Zdecydujmy się na producenta i pozwólmy mu poprowadzić przez dalszy proces.

Na sam moment pomiaru musimy wiedzieć gdzie jakie okna chcemy mieć, jak mają się otwierać i w którą stronę. W przypadku okien wysokich, do podłogi, musimy wiedzieć, na jakiej wysokości ta podłoga będzie (nie da się potem zmniejszyć okna, jeśli wylejemy nagle więcej betonu i położymy dwa razy grubszy parkiet).

Po przeliczeniu oferty po pomiarze może okazać się, że zmieni nam się kwota i za okna, i za montaż. To w sumie logiczne, o ile oczywiście sprzedawca nie wyciąga podwyżek z rękawa “bo tak”. Wszystko ma swoją cenę, każda wykonana praca, ale trzeba umieć wyczuć, kiedy ktoś próbuje wyciągać od nas pieniądze. Znajmy umiar, jak we wszystkim. Jeśli cena montażu czy okien się zmienia, mamy prawo zapytać, dlaczego.

Nie targujmy jednak zbytnio kosztów montażu – w pamięci można wykuć sobie zdanie “okna będą zamontowane tak, jak zapłaci klient”. Jeśli więc będziemy chcieli zbijać cenę montażu, nie oczekujmy wspaniałego jego wykonania.

Warto też podczas pomiaru dopytać się o konieczność przygotowania budowy do montażu okien. Może okazać się, że musimy wyrównać otwory pod okna, aby można było poprawnie je zamontować. Może być tak, że zrobi to za nas ekipa montująca (choć pewnie trzeba się wtedy liczyć z dodatkowymi kosztami). Jeśli montuje firma zewnętrzna dla sprzedawcy (choć niekoniecznie tylko wtedy), powinniśmy z osobą która wykonuje pomiar, ustalić stawkę lub przynajmniej wysokość dodatkowych kosztów jeśli takie się pojawią. To najbardziej “fair” sposób ustalenia tych kosztów – na budowie, w miejscu, gdzie faktycznie będzie miał miejsce montaż.

Strony: 1 2 3 4 5