Grudzień. Nieuchronnie zbliżamy się do końca roku. Ale zanim to, przyjrzyjmy się pod koniec mijającego tygodnia, co się działo w ostatnich dniach.

Czytaj pozostałe felietony
Obserwuj nas także tutaj:

Zakończyliśmy listopad. Kończy się jesień. Nie wiem jak Wy, ale ja przyjmuję z lekką ulgą, kiedy zaczyna się dwunasty miesiąc. Od połowy października jesień przestaje być dla mnie atrakcyjna, robi się jakaś wyraźnie cięższa do zniesienia. W tym roku odczułem to jakby mocniej.

Może właśnie dlatego z nadzieją patrzę na grudzień. Tu jakaś choinka do ubrania, tu może ludzie nieco weselsi, bo idą święta… Naprawdę, mam spore (albo właśnie nie) oczekiwania co do tego miesiąca. Lecimy.

Na starcie (prawie, bo komunikat pojawił się w późnych godzinach poniedziałkowych), zduńskowolski sanepid wydał komunikat o zdatności wody do spożycia w ujęciu w Paprotni. Po prawie dwóch tygodniach mieszkańcy znów mogą się cieszyć tym, za co płacą. Oby jak najdłużej, mam nadzieję że awarie tamtejszego wodociągu nie staną się tradycją w gminie.

Wtorek był dniem, który można wyciąć z tego tygodnia i nikt by nie zauważył różnicy. Przemknął tak niepostrzeżenie, że jeśli ktoś mrugnął w złym momencie, mógł mieć problemy z orientacją w kalendarzu.

Niemal najbardziej kulturalny dzień w tygodniu, czyli środa, zaczął się w południe pod ratuszem nową wystawą rzeźb pt. “Ptaszory”. Czemu pod ratuszem? Ano dlatego, że oprócz samych prac uczniów zduńskowolskiego plastyka, jej elementem jest też instalacja, która pozostanie już na stałe fragmentem krajobrazu centrum.

Wrażenia, patrząc po komentarzach w internecie, są mieszane. Ale mnie się podoba. Takie zduńskowolskie Angry Birds idealnie wpisują się w nastroje miejskie. A ile można by na podstawie tego porównania wymyślić znaczeń!

Wieczorem można było za to obcować z inną formą sztuki. Kolejni twórcy literatury kryminalnej odwiedzili miejską bibliotekę. Fani tego typu prozy mogli kolejny raz spotkać się z twórcami historii, w których jeszcze niedawno się zaczytywali.

Zacząłem się zastanawiać, jak to jest, że ludzie piszący rzeczy mroczne i mroczniejsze, prywatnie potrafią być tak sympatyczni. Może to kwestia zachowania harmonii i równowagi w przyrodzie – za dnia zbierają te ciemniejsze fragmenty i zamiast oddawać je do świata… zrzucają do światów, które sami tworzą. Zadowoleni wszyscy (pewnie poza bohaterami powieści).

Zadowoleni byli na pewno ci, których w środę jeszcze odwiedzili strażnicy miejscy, żeby skontrolować, czym palą w piecu. Brzmi abstrakcyjnie? Wyobraźcie więc sobie, że taka sytuacja miała miejsce w kamienicy przy Szadkowskiej. Panowie w mundurach, wyposażeni w czujnik… który zaczął alarmować, że w mieszkaniu zaczął zbierać się czad. Tlenek węgla. I to się nazywa szczęśliwy zbieg okoliczności! Gdyby nie rutynowa kontrola, o tej środzie pisałbym teraz w zupełnie innym tonie…

Jeśli nie robiliście tego jakiś czas, to teraz wstańcie i idźcie sprawdzić swoje czujniki czadu. Tak na wszelki wypadek wymieńcie w nim baterie. Życie jest dużo cenniejsze niż baterie za kilka złotych.

Idźmy dalej. Swoją pierwszą sesję miała w czwartek Młodzieżowa Rada Miasta. Młodzież obradowała kulturalnie i w przyjaznej atmosferze, zasypywała się wzajemnie pomysłami na to, jak i co zrobić w mieście, żeby było lepiej. Bardzo dobrze! Pozwólmy im działać, zanim odkryją jak wyglądają sesje dorosłych w Radzie Miasta. Zanim nabiorą nieodpowiednich wzorców, może uda się coś dobrego wykombinować.

I teraz świętujemy, bo skończył się listopad. Zamykamy drzwi i nie wpuszczamy go już w tym roku. Koniec imprezy. Pierwszy dzień grudnia. Przypominam, że mam co do tego miesiąca duże oczekiwania.

W piątek w ratuszu nastąpiło rozstrzygnięcie turnieju “o Laur Topoli”. Tak się zastanawiam, czy zima ma tu jakieś symboliczne znaczenie względem tej topoli. Wiecie – zima, drzewa zrzucają liście i tak dalej…

Zima też o sobie przypomniała, jakby chciała zaznaczyć swoją dominację już na starcie grudnia. Piękne widoki mogły nam choć trochę wynagrodzić konieczność ubrania się nieco cieplej.

Ale dalej, bo dawno tak ciekawej soboty nie było! I wszystko kręciło się wokół (właściwie wewnątrz) ratusza.

Cały dzień trwały piąte już targi rękodzieła “Lokalsi Handmade”. I nie wiem czy wcześniej były już tak duże… ale naprawdę, było na co popatrzeć!

Kilkudziesięciu wystawców i myślę że nie przestrzelę jeśli powiem że kilka tysięcy unikatowych produktów do nabycia. Warto było zajrzeć, a kto nie był, ma czego żałować.

Równo z targami trwały też atrakcje zorganizowane przez MDK dla najmłodszych. Był spektakl teatralny, były też warsztaty, na których dzieciaki wykonywały maski wzorowane na postaciach kolędników. Świetne zajęcia, oby więcej takich!

I tak dojechaliśmy do niedzieli. W powietrzu czuć już święta, a wielu z Was pewnie ma już nawet ubrane choinki. 

Na Placu Wolności spotkają się dziś Moto Mikołaje, więc jeśli lubicie te maszyny (albo motocyklistów, kto komu zabroni), to zajrzyjcie o jedenastej pod zduńskowolski ratusz.

Spadło trochę śniegu, więc… grudzień pełną parą wjeżdża na salony. I dobrze! Ja się cieszę. Zatem kawa, herbata, kocyk… i miłej niedzieli! Widzimy się za tydzień!

Redakcja przypomina: opublikowane teksty prezentują wyłącznie poglądy ich Autorek i Autorów, nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Tak samo jak opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.

Obserwuj nas: