Rozmawiam sam ze sobą o tym, co wydarzyło się w kończącym się tygodniu. Przegląd artykułów, taka prasówka do niedzielnej kawy i ciasta. Felieton mam nadzieję cykliczny.
Czytaj pozostałe felietony
Obserwuj nas także tutaj:
Marcin Kowalski
Mam tę możliwość, że mogę zajrzeć trochę głębiej w sprawy, które dzieją się w mieście i powiecie. Przyjemność to niewątpliwa, choć czasem bywa różnie.
W poniedziałek na przykład zdarzyły się dwie rzeczy na naszej lokalnej arenie burzące tą przyjemność: ogłoszenie przekazania dróg przez powiat na rzecz miasta w związku z planami budowy deptaka na Placu Wolności oraz konsultacje w sprawie projektu przebudowy ulicy Spacerowej.
Deptak na Placu Wolności. Pomysł według mnie świetny, choć to mało powiedziane. Jeśli nie widzieliście projektu, zachęcam do przejrzenia ostatnich aktualności. Więcej zieleni, ograniczony ruch samochodów w najściślejszym centrum miasta. Centrum miasta dla ludzi, a nie dla samochodów. Dla mnie bomba. Jak i dla wielu innych ludzi.
Ale oczywiście nie obyło się bez głosów sprzeciwu. Uwaga… Z racji likwidacji parkingu pod Ratuszem. Bo to z Kościelnej do Sieradzkiej daleko, do banku też daleko będzie, bo niebawem-nowożeńcy nie będą mogli niemal wjechać do sali ślubów (a przecież o to chodzi w ślubach, żeby się potem chwalić na instagramach autem, którym do ślubu podjeżdżamy). Bo ludzie przestaną przyjeżdżać do kina i kino upadnie, a razem z nim zawali się cały ratusz i będziemy płakać na betonowo-szklanych gruzach.
Naprawdę? A czy to nie jest tak, że nauczyliśmy się wszędzie podjeżdżać pod same drzwi? Że przyzwyczailiśmy się do widoku setek aut krążących w centrum? Że tak bardzo drażni nas wszystko, co proponują rządzący? „Bo my zrobilibyśmy to lepiej”. Jasne. Tylko nigdy jakoś nie robimy.
Deptak ma szansę na zmianę dynamiki ścisłego centrum Zduńskiej Woli. Na wyprowadzenie największego ruchu i wprowadzenia idei centrum jako miejsca do relaksu, dla kultury, sztuki. Kawiarnie, cukiernie, restauracje. Koncerty, wystawy, wydarzenia. Zmniejszamy ilość spalin w centrum, wprowadzamy więcej zieleni. Naprawdę nie widzę tu sposobu, w jaki można nie lubić tego pomysłu.
Ale do deptaka jeszcze trochę czasu. I to dość duża sprawa, nie to co po prostu remont drogi, prawda? Też mi się tak wydawało, póki nie wziąłem udziału w konsultacjach projektu remontu ulicy Spacerowej. Konkretniej, odcinka od Szadkowskiej do Łódzkiej.
Cóż to były za emocje! I to cudowne nastawienie, że władza na pewno chce zrobić mieszkańcom na złość. Krzyki i nerwy, próby ich załagodzenia przez projektanta i przedstawicieli samej władzy. I wszystko co każdego boli, wylewane razem z żalami i jadem.
Spacerowa będzie wyremontowana na odcinku od Borga do skrzyżowania z obwodnicą – projektant szykuje już nawet drogę tak, żeby potem przy budowie ronda na Łódzkiej nie trzeba było znów tego odcinka przebudowywać. Będzie poprawiona ścieżka rowerowa i chodnik, a wzdłuż całego odcinka pojawią się miejsca parkingowe i zatoczki autobusowe. I to te ostatnie wzbudziły największe emocje (tu po części rozumiem, nikt nie chce przecież zatoczki tam, gdzie teraz ma bramę wjazdową – ale pan projektant od razu powiedział że zweryfikują brakujące na mapach bramy). Ale robić aferę o to, że nie będzie jak zaparkować przed bramą (no to parkujmy na posesji, z korzyścią dla wszystkich)? Bo chcą zabrać mieszkańcom to, co “im się należy”. Bo droga za wąska. Bo za szybko ludzie jeżdżą. Bo za ciężkie auta jeżdżą. Oj, dużo się działo przez tę godzinę. Tyle tylko, że mieszkańcy chyba zapomnieli o tym, że to spotkanie nie było po to, żeby te żale wylewać. To nie tak, że projekt jest już ostateczny. Władze zorganizowały konsultacje, żeby mieszkańcy po prostu zgłosili swoje uwagi. Nie trzeba było wciskać panu projektantowi czy władzom powiatu i miasta.
Moje wrażenia po tych konsultacjach? Będę na takowych częściej, ale chyba z popcornem. Fajnie, że miasto się zmienia, ale mieszkańcy też powinni. Trochę kultury, zrozumienia i empatii każdemu z nas się przyda.
I tu przechodzimy do bardziej edukacyjnych walorów tego dnia. Uniwersytet Trzeciego Wieku, w poniedziałek, po raz siedemnasty, rozpoczął nowy rok akademicki w naszym mieście. Świetna inicjatywa, ciekawe tematy zajęć. Zdecydowanie należy wspierać takie pomysły oraz wszystkich naszych bliskich, którzy podjęli decyzję o uczestnictwie w tych spotkaniach. Na naukę nigdy nie jest za późno, a w tak szybko zmieniającym się świecie warto być na bieżąco. Do tego, zwłaszcza dla seniorów (ale przecież nie tylko), kontakt z innym człowiekiem jest na wagę złota.
I tak minął poniedziałek (dopiero!). Na szczęście później wydarzenia lekko zwolniły. A co się działo?
Po rekordowo ciepłym wtorku (przypominam, że w Polsce padł rekord temperaturowy dla października), nastąpiło gwałtowne ochłodzenie. Co za tym idzie, także przez nasz rejon w nocy przejechał front atmosferyczny, ciągnący za sobą silny wiatr i miejscami intensywne opady deszczu. Na południe i północ od Zduńskiej Woli nawet parę razy zagrzmiało! Jak na październik, to całkiem spektakularne zjawisko. Na szczęście obyło się bez groźnych incydentów.
Podobnie spektakularnie musi wyglądać beczkowóz w środku miasta, który dostarcza wodę mieszkańcom ulic Sieradzkiej i Komisji Edukacji Narodowej. Od czwartku obowiązuje ostrzeżenie sanepidu przed korzystaniem z wody wodociągowej do czegokolwiek innego niż spłukiwanie toalet. Niby zdarza się najlepszym, ale mimo wszystko mamy XXI wiek i wydaje się że nawet w obliczu awarii powinniśmy sobie radzić z nimi znacznie szybciej. Na obecną chwilę, mieszkańcy tych dwóch ulic zamiast ze złotą polską jesienią, październik będą kojarzyć raczej z pogodą butelkową.
Przeplatając złe z dobrym, wracam do dobrego. Wiedzieliście, że zduńskowolska szkoła muzyczna skończyła w tym roku 50 lat? No to już wiecie. Uroczysta gala w Ratuszu odbyła się w czwartek i zainaugurowała cykl koncertów. Miło i kulturalnie będziemy mogli czuć się niemal codziennie aż do 13 października, kiedy to wybrzmi ostatni koncert zaplanowany w związku z jubileuszem.
Ja swoją drogą z niecierpliwością czekam na przeniesienie samej szkoły do dawnej „czwórki” w parku. Wyobraźcie sobie, jakie da to możliwości plenerowych koncertów w parku, jak będziemy mogli puścić wodze fantazji jeśli chodzi o organizowanie takich imprez! W tej kwestii trwa jeszcze organizacja i logistyka… Ale jesteśmy coraz bliżej niż dalej do osiągnięcia tego celu.
Przy dźwiękach mniej przyjemnych niż te wygrywane w szkole muzycznej minęła noc z czwartku na piątek. Były to raczej dźwięki strażackich syren, bo koło drugiej w nocy zapaliło się składowisko odpadów przy Ceramicznej. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale możemy odhaczyć w kalendarzu pożar wysypiska. Bo jeśli pamięć mnie nie myli, do tej pory rok 2023 oszczędził nam takich atrakcji.
Powoli zawijamy do portu Weekend, mamy go już na horyzoncie. Żeby roboczy tydzień zakończyć kulturalnie, przeszliśmy się na wernisaż wystawy rysunków Agaty Kowalczyk do zduńskowolskiego Inkubatora Inicjatyw Społecznych. Zawsze miło mi być częścią takich wydarzeń – daje mi to poczucie lekkiego oderwania od szarej rzeczywistości i możliwość zanurzenia w świat kolorów, kształtów i przede wszystkim w świat samego artysty. Poproszę więcej takich wydarzeń w naszym mieście!
Sobota to z kolei dzień zakończenia VII Regionalnego Forum Gospodarczego. O ile idea słuszna, tak mam wrażenie, że impreza ta stała się nieco takim kółkiem wzajemnej adoracji władz i przedsiębiorców. Tematem tegorocznej edycji stał się port multimodalny w Karsznicach.
Inwestycja świetna i potrzebna, ale wydaje mi się, że nasze władze przespały trochę otoczkę. Tereny wokół łącznika do S8 (a więc i w sąsiedztwie tego portu) powinny już dawno, jeszcze przed jego budową, zostać wykupione przez powiat czy gminę. Moglibyśmy wtedy rozmawiać o tworzeniu strefy ekonomicznej z prawdziwego zdarzenia. Obecnie, jeśli się nie mylę, są podejmowane takie próby, lub przynajmniej się o nich myśli. Ale teraz… Teraz to już za późno, bo ceny sąsiadujących z łącznikiem działek wystrzeliły w kosmos. Może uda się je wykupić i podziałać, a może nie. Ale oczywiście to tylko moje zdanie – nie mam przecież wglądu w całość sytuacji. Kto wie, może działo się coś, o czym nie wiemy i wcale nie było możliwości wykupu tych działek? Może obecna sytuacja jest tą najlepszą z wszystkich możliwych? Na podstawie urywków informacji mogę sobie jedynie gdybać. I pisać felietony.
Wracam jednak do podsumowania tygodnia, który wyraźnie się skończył. Weekend upłynął względnie spokojnie, choć w chwili publikowania tego tekstu czekam jeszcze na Wystawę Biblii w zduńskowolskim Ratuszu. Wystawa jest krótka, bo po uroczystym otwarciu o godzinie 17:00 (któremu towarzyszyć będzie koncert gospel, a który to kusi mnie niesamowicie) oglądać będzie ją można tylko do czwartku w przyszłym tygodniu. Jeśli więc ktoś ma chęć na sporą dawkę historii, warto zahaczyć o Ratusz w tych dniach.
I tak minął tydzień. Intensywnie i emocjonalnie na początku, jakby każdy po weekendzie miał nadmiar sił w zanadrzu. Później tylko nieprzewidywalne wydarzenia zakłócały nam spokój w pierwszych dniach października. Nie narzekałem na nudę, myślę że nikt nie narzekał.
Teraz kończymy kawę. I idziemy korzystać z jeszcze słonecznej pogody. Ciepło już było, ale chociaż słońce jeszcze nam zostało.
Redakcja przypomina: opublikowane teksty prezentują wyłącznie poglądy ich Autorek i Autorów, nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Tak samo jak opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.