Ostatni październikowy weekend. Ostatnia w październiku niedziela. Czas sprawdzić, co się wydarzyło w ciągu kilku ostatnich dni.

Czytaj pozostałe felietony
Obserwuj nas także tutaj:

Wszystko kręciło się wokół podsumowań, jubileuszy i świętowania różnych rocznic. No dobrze, prawie wszystko.

Żeby nie było, że wszyscy w naszym mieście patrzą wyłącznie wstecz, zaczniemy od urzędu miasta, który w poniedziałek ogłosił, że planuje wybudować przy Chełmońskiego dwa nowe bloki. Łącznie ponad pięćdziesiąt nowych mieszkań. I to już za dwa lata!

Jest więc szansa, że ceny mieszkań w Zduńskiej Woli spadną poniżej łódzkich cenników. Ceny wynajmu też – bo chwilowo chcąc wynająć mieszkanie (niezależnie od osiedla), trzeba liczyć się z cenami porównywalnymi, czy chociaż zbliżonymi do tych w stolicy województwa. Absurd, ale niestety realny.

Zatem, trzymajmy kciuki za nowe bloki. Konkurencja, byle zdrowa, dobrze zrobi na lokalnym rynku nieruchomości.

Teraz zaczynamy wspominkowy maraton. “Dziewiątka”, karsznickie Przedszkole “Pod zielonym semaforem” i sama Zduńska Wola. Jubilatek mieliśmy sporo w tym tygodniu, a każda chciała mieć swoją imprezę.

W środę podstawówka przy Kilińskiego obchodziła 60-lecie swojej działalności. I, jakby przy okazji, dodatkowo świętowała to, że dwie dekady temu postanowiono czyjego imienia będzie to placówka. Było hucznie i uroczyście, a na widowni pojawiło się sporo przedstawicieli władzy i publicznych instytucji.

Nieco starszą placówką jest karsznickie przedszkole “Pod zielonym semaforem”. I trzeba przyznać, że jak na dziewięćdziesięciolatkę, trzyma się naprawdę dobrze. Jubileusz przedszkolaki świętowały w piątek – nie mniej hucznie niż starsi koledzy z podstawówki dwa dni wcześniej.

Pozostaje życzyć, by w czasach kolejnych transformacji edukacyjnych, obie te placówki dzielnie się rozwijały i wytrzymały przynajmniej kolejne dekady.

Pomiędzy tymi jubileuszami trafił się największy. W środę Zduńska Wola obchodziła urodziny numer 198. Dwa lata i będzie dwieście. Nie mogę się doczekać, jeszcze nigdy nie śpiewałem nikomu “trzysta lat” przy kawałku torta. Ach, tort też był! Pogoda nie sprzyjała, więc impreza nie trwała długo… Ale była.

Wielu mieszkańców miało pretensje, że nie zostali poinformowani wcześniej o tych konkretnych, miejskich urodzinach. Że gdyby wiedzieli, to na pewno by przyszli. Niesamowite, jak wiele żalu można wylać o to, że nie dostało się darmowego kawałka tortu. Zwłaszcza, że informacja o tym pojawiła się na stronie urzędu i przez UM była też puszczona w obieg na oficjalnym profilu miasta na facebooku.

Dobrze. Politykę zostawimy już za chwilę, bo został jeszcze jeden temat, mianowicie ostatnia sesja rady miasta. To dość ważna kwestia, bo zmieniła się osoba przewodnicząca tej radzie. W skrócie powiem tylko tyle, że wiceprzewodnicząca została przewodniczącą. Poprzedni przewodniczący w ogóle zrezygnował z miejskiej rady. Na jego miejsce weszła inna osoba. Liczba radnych się nie zmieniła, przewodniczący nadal jest z tej samej partii politycznej.

To, co się zmieniło, to moje podejście do sesji. Wiem, że z reguły są organizowane w czasie, kiedy normalni ludzie pracują. Ale jeśli będziecie mieli okazję… Włączcie sobie transmisję online. Weźcie popcorn. Albo zaparzcie melisy, jeśli jesteście nerwowi. Zobaczycie, jak ludzie, na których często sami głosowaliście w wyborach samorządowych, zamiast rozmawiać o dobrych dla miasta rzeczach, wolą robić na złość pozostałym osobom zasiadającym w tej samej radzie. I mam wrażenie, że dla czystej przyjemności tego, że po prostu robią na złość. Nie będę rzucać nazwiskami, bo to nie o to chodzi. Myślę, że czasem po prostu niektórzy zbyt poważnie traktują “bycie w opozycji” i rozciągają to na zachowanie do wszystkiego. Szkoda, że przy okazji potrafią zrobić z siebie po prostu pośmiewisko i utrudniają to, o co obiecywali walczyć w mieście.

I to koniec polityki. Zrzucone z głowy. Wracamy kulturalnie do kultury. A tu też działo się sporo w tym tygodniu. 

Wszystko oczywiście kręciło się wokół Ratusza (w końcu to Miejski Dom Kultury, więc dobrze że tak często ona do domu wraca). Mieliśmy wernisaż, finisaż i koncerty.

Finisaż wystawy obrazów. Wernisaż, to wiadomo co to. Ale finisaż? Tego jeszcze nie grali chyba w Zduńskiej Woli. O ile to co znamy, jest na początku wystawy, tak to jest organizowane jako uroczyste podsumowanie całości. Było miło i przyjemnie, Artystka jest niesamowicie energiczną osobą, co potrafi się udzielić. Bardzo miło było ją poznać.

Podobnie jak miło było poznać autorki prac z wystawy, której wernisaż odbył się w piątek na pierwszym piętrze samego Ratusza. Uniwersytet Trzeciego Wieku ze swoją sekcją plastyczną wypełnił foyer wyjątkowymi pracami. Wystawę tą możecie oglądać aż do 3 grudnia, polecam odwiedzić w wolnej chwili.

Niemal na równi z wernisażem, rozpoczął się piętro niżej koncert. Dezerter i supportujący The Corpse. Mocne brzmienie zdominowało piątkowy wieczór w centrum miasta.

I zdominowało na tyle mocno, że właściwie zakończyliśmy na tym cały tydzień. Weekend jest spokojny jak tafla jeziora w bezwietrzny dzień. Trochę jakbyśmy wyczerpali całą energię na dni robocze, a na sobotę i niedzielę zaplanowali regenerację.

Może i słusznie. Miłej i spokojnej niedzieli!

PS. Pamiętaliście o tym, żeby cofnąć dziś zegarki?

Redakcja przypomina: opublikowane teksty prezentują wyłącznie poglądy ich Autorek i Autorów, nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Tak samo jak opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.

Obserwuj nas: